środa, 30 października 2013

Rozdział 13: "- Kocham cie najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie życia z nikim innym."

No witam. Pod wpływem pół dniowej gorączki i podłego nastroju udało mi się skończyć rozdział. Nie wiem ile ich jeszcze będzie, ale nie dużo. Może trochę za słodki i taki happy, ale każdy blog potrzebuje czegoś takiego. Notka z dedykacją dla Tyni i Coppernicany, żeby kochane moje szybko wyzdrowiały ! <3 i dla mojej kochanej Foquity, bo prosiła o rozdział z Blan i Torresem <3 Rozdział w części środkowej +18 :D
Pozdrawiam i proszę o wyrażanie opinii w komentarzach, od razu mi ciepło na sercu :)

***


Weszliśmy do ogromnej sali bankietowej kompletnie spóźnieni. Aukcja już się rozpoczęła. Wyjęłam z torebki czek, a Cesc podał mi swój. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i podeszłam do stolika, gdzie można było przekazać pieniądze. Postanowiłam nie oszczędzać, w końcu to szczytny cel. Pieniądze zostaną przeznaczone na wymarzone wakacje dla dzieci nieuleczalnie chorych. Mój chłopak, gdy tylko o tym usłyszał od razu sam wypisał czek. Kolejna cecha, którą w nim uwielbiam. Dobre serce. Wracając do niego próbowałam odnaleźć wzrokiem przyjaciół, ale na próżno. Rozpłynęli się. Gdy tylko znalazłam się przy Cescu, ten objął mnie w talii, a mi zrobiło się gorąco. Mogłam spędzić w jego ramionach całą wieczność. Podszedł do nas kelner i podał nam po kieliszku szampana. Chłopak podziękował, a ja wypiłam zawartość ‘na raz’. Czarnowłosy zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Nie wiedziałem, że ty taka chętna do picia.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. I nie, nie lubię pić, ale to tylko kieliszek szampana. – uśmiechnęłam się.
- Chętnie dowiem się wszystkiego i to z najdrobniejszymi szczegółami. – usłyszeliśmy muzykę, a piłkarz podał mi dłoń. – Zatańczymy?
- Z tobą zawsze. – odpowiedziałam i objęłam go za szyję. Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach. Nie musiałam się obawiać nikogo i niczego. Miałam jego i ta świadomość dodawała mi skrzydeł. Wpatrywałam się w jego cudowne, czekoladowe oczy i powoli się w nich zatracałam. Nasze usta połączyły się w delikatnym, czułym pocałunku. Te jego słodkie, miękkie usta. Byłam tak niesamowicie szczęśliwa, że było to aż niemożliwe. Czułam, że to jest tylko na chwilę. To tylko sen, z którego zaraz się obudzę wracając do ponurej rzeczywistości. Mimo tego postanowiłam cieszyć się chwilą.
- Kocham cie najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie życia z nikim innym. – powiedział Cesc, a moje oczy się zaszkliły. – Ale nie płacz kochanie.
- Też bardzo cie kocham, Cesc i nie widzę siebie z nikim innym. A te łzy to łzy szczęścia, bo mam kogoś takiego jak ty. – uśmiechnęłam się, a on ponownie musnął moje usta swoimi. Ten taniec mógłby się nie kończyć. Ten wieczór mógłby trwać wiecznie. Czułam, że jesteśmy w stanie przetrwać wszystko. Zastanawiało mnie tylko jedno, gdzie podziali się Blanca i Nando?

***


Blanca:

Odwieźliśmy Jace’a do chłopaków i pojechaliśmy na tą całą imprezę. Czekaliśmy tam na Cat i Cesca długi czas, ale ci się nie pojawili. Potańczyliśmy, wypiliśmy dość sporo szampana, Nando przekazał czek dla tych chorych dzieci, a potem zaciągnął mnie do jednej z pustych sal. Znajdował się tam ogromny stół konferencyjny i krzesła. Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, objął mnie w talii i namiętnie pocałował. Nie byłam mu dłużna. Nasze języki rozpoczęły swój własny taniec, a nasze ręce błądziły w dobrze już nam znane rejony. Nie wiem, kiedy znaleźliśmy się przy stole. Czułam jego krawędź na moich plecach. Fer podniósł mnie i posadził na nim nie przestając mnie całować. Położyłam się na meblu rozsuwając nogi gotowa na wszystko, co chce ze mną zrobić Torres. Jego ręce odnalazły suwak mojej sukienki i zgrabnymi ruchami się jej pozbył. Leżąc w samej bieliźnie poczułam chłód i przeszły mnie dreszcze. Widząc to chłopak szybko pozbył się marynarki i koszuli. Potem wziął swój krawat i zawiązał mi nim oczy.
- Teraz będziesz doznawała wszystkiego o wiele, wiele bardziej. – wymruczał tuż przy moim uchu muskając opuszkami palców moją nagą skórę. Pozbył się mojego stanika i pieścił moje sutki, aż te stwardniały gotowe do dalszych pieszczot. Jęknęłam i chciałam dotknąć chłopaka, ale ten położył moje dłonie na stoliku. – Ty się nie ruszasz i nic nie robisz.
- Ale ja tak pragnę cie dotknąć.. – zajęczałam czując jego język na moim brzuchu.
- Wszystko w swoim czasie – powiedział z ustami tuż przy mojej skórze. Kciukami robił kółka na moich biodrach, a jego pocałunki zeszły niżej i teraz całował moje uda. Potem zajął się łydkami, ale omijał miejsce, gdzie najbardziej go pragnęłam. Byłam już cała spragniona, że wygięłam się w łuk i chciałam go dotknąć, ale ten przytrzymał mi dłonie nad głową. Usłyszałam odgłos rozpinanych spodni. Potem poczułam jak pozbywa się dolnej części mojej bielizny. – Jesteś tylko moja Blanco, pamiętaj o tym. – wychrypiał i gwałtownie wszedł we mnie. Krzyknęłam, a piłkarz zaczął się poruszać. Jego usta odnalazły moje, a jego dłoń gładziła moje piersi. Ten powolny taniec naszych ciał sprawiał, że czułam się jakbym zaraz miała eksplodować z rozkoszy. Nigdy jeszcze nie uprawiałam takiego seksu. Dzięki temu, ze on przejął kontrolę mogłam poczuć wszystko bardziej. Zapach jego perfum doprowadzał mnie do obłędu. Jęczałam nie umiejąc się powstrzymać. On nie był lepszy. W końcu pozwolił mi szczytować. Czułam się jak każda najmniejsza komórka mojego ciała czuje rozkosz, jakiej do tej pory nie znała. Padłam na stół, a chłopak puścił moje dłonie i zdjął mi z oczu materiał. – A nie mówiłem. Wiedziałem, że ci się spodoba. – to mówiąc pocałował mnie, a ja zatraciłam się w nim bez reszty.

***


Catherina:

Na szczęście nie udało nam się spotkać Julio ani jego nowej partnerki. Tańczyliśmy właśnie kolejny taniec, gdy ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Nareszcie jesteście. – odwróciłam się i zobaczyłam Blancę i Dzieciaka. Dziewczyna była zarumieniona, a jej włosy były w lekkim nieładzie. Piłkarz nie wyglądał lepiej z ledwo założonym krawatem i odpiętymi guzikami koszuli. Wolę nie myśleć, co i gdzie oni robili. Spojrzałam na Fabregasa. Ten tylko uśmiechnął się pod nosem. Pewnie myślał o tym samym, co ja.
- A no coś nas zatrzymało. – uśmiechnęłam się tajemniczo, a mój partner objął mnie w talii.
- Co wy na to, żeby się stąd urwać i iść coś zjeść, a potem jakaś imprezka u mnie? – zapytał czarnowłosy.
- W sumie, to nie jest głupie. – odparł Torres i przybili sobie piątkę. – Dziewczyny, co wy na to?
- Ja umieram z głodu, więc bardzo chętnie. – to mówiąc oparłam głowę na ramieniu Cesca. – Blanca?
- Przecież nawet jakbym nie chciała to byłabym przegłosowana. – zaśmiała się. – Chodźmy. – wzięła Nino za rękę, a ja ujęłam dłoń brązowookiego i ruszyliśmy do wyjścia. Zapowiadał się ciekawy wieczór pełen śmiechu i zabawy. Wieczór, który na długo zapamiętam.

***

Emily:

Więzy na dłoniach utrudniały mi poruszanie się, a knebel w ustach zabierał mi powietrze. Gdzie możemy być? Co się dzieje i kim jest ten facet? Spojrzałam w bok, gdzie siedział Jace. Zasnął oparty o moje ramię, zapłakany. Ten ktoś właśnie dzwoni z mojego telefonu. Chce wciągnąć w to Catherine? Tylko, jaki ma w tym cel? Co takiego mu zrobiliśmy? Cat, błagam cie, uważaj na siebie.

***


Ten gif uwielbiam <3 *...* Zgaduje, że Coppernicanie też się spodoba :* 
I jestem dumna z mojego Victora za to jak pięknie wczoraj bronił! Jak zawsze genialnie broni :) I cudownie sie uśmiecha *...*
Vamos Barca !


A kochanemu Juanowi gratuluje strzelonej wczoraj bramki i wygranej Chelsea <3
Ten uśmiech *...*

środa, 16 października 2013

Rozdział 12: "Ruszaj swój seksowny tyłek , idziemy pod prysznic."

No, więc witajcie. Udało się i notka jest i to nawet przed czasem :D Postanowiłam, że zakończę tego bloga. Od razu odpowiadam, że nie mam pojęcia czy będzie kontynuacja. Póki co nie mam na nią pomysłu. W każdym razie zapraszam do czytania i wyrażania swojej opinii w komentarzach A no i ostrzegam przez sceną +18. Notka z dedykacją dla Tyni, którą ostatnio cały czas gorsze :D Wybacz kochanie :*


***


Sesja nareszcie dobiegła końca. Odwróciłam się i szybkim ruchem dłoni wytarłam mokre policzki. Zapakowałam sprzęt i już chciałam wyjść, gdy przede mną zjawił się Julio. Na szczęście był już ubrany. Wpatrywał się we mnie z mieszaniną arogancji, pożądania i rozbawienia.
- Nie myślałem, że jeszcze kiedyś cie zobaczę. Muszę ci to przyznać, wydoroślałaś. Pewnie jesteś też bardziej ognista w łóżku. Chętnie bym się o tym przekonał. – to mówiąc złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. – Dalej pachniesz tak samo seksownie. – zmrużył oczy i zrobił głęboki wdech. – Mrr.. kusząca. – nie potrafiłam nic zrobić. Stałam jak wmurowana i czekałam, aż to się skończy. Dlaczego mnie tak katuje? Pomyślałam o Cescu i to dodało mi odwagi. Odepchnęłam chłopaka od siebie.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj. Jesteś żałosny, tylko tyle mam ci do powiedzenia. Lepiej uważaj, bo łatwo mogę zniszczyć twoją przykrywkę. Leticia, wychodzę! – to mówiąc wzięłam torbę i szybko wyszłam. Czując świeże powietrze odetchnęłam z ulgą. Mimo tego nadal czułam zapach jego perfum. Cholera! Dlaczego musiał się pojawić? Wdech, wydech. Muszę się uspokoić.
- Catherina, zaczekaj! – z budynku wybiegła klientka i chwilę później była już przede mną. – Chciałam ci bardzo podziękować i wręczyć to. Taki prezent za to, że jednak się zgodziłaś. – podała mi kopertę i pudełko. – Zapłacę ci przy odbiorze zdjęć. Do zobaczenia. – uściskała mnie i odeszła. Stałam lekko zdezorientowana. Cat, ogarnij się. Wzięłam pudełko pod pachę, a kopertę włożyłam do torby i ruszyłam do domu. Co to za prezent? Zaczynam się go obawiać.

***

Usiadłam na łóżku i z obawą otworzyłam prezent od niedawnej klientki. W środku znajdowała się cudowna sukienka. Była też karteczka:

„Będziesz w niej pięknie wyglądać na bankiecie, który dzisiaj organizuje. W kopercie są cztery zaproszenia. Baw się dobrze i do zobaczenia na miejscu!”

W ogóle nie miałam ochoty tam iść, ale jakie mam inne wyjście? Nie wypada odmówić, a kreacja przypadła mi do gustu, mimo, że jest nieco za odważna jak na mnie. Tylko komu dać pozostałe zaproszenia? Może Blanca i Nando by się wybrali? Wyjęłam telefon i włączyłam go. Po chwili dostałam raporty, wiadomości i całą resztę. Cesc dzwonił dwa razy, Emily, Blanca. Napisałam do przyjaciółki o bankiecie i położyłam się. Musze porozmawiać z Fabregasem. Ale póki, co muszę wyszykować się na ten cały bankiet. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, a potem w szlafroku stanęłam przed toaletką. Zrobiłam sobie loki, a potem delikatny makijaż. Ubrałam sukienkę, założyłam obcasy i gotowe. Trochę dziwnie się czułam w tej kreacji, bo byłam bez stanika. W końcu taka sukienka. Punkt osiemnasta zadzwonił dzwonek do drzwi. Mimo, że bankiet zaczynał się o dziewiątej, umówiliśmy się wcześniej, żeby iść coś zjeść. Otworzyłam i uśmiechnęłam się do Blan i Nando. Prezentowali się wspaniale. Fernando w czarnym, eleganckim garniturze i moja przyjaciółka w ślicznej, zielonej sukience. Wpuściłam ich, a sama poszłam odebrać telefon. Nie zauważyłam, więc, że przyjaciele nie przyszli sami.
- Tak, Emily? Co się stało?
- Słuchaj, jest problem. Nie mogę zająć się Jace'm. Mam masę roboty i muszę zostać do późna. – westchnęłam tylko. – Przyjedziesz po niego do sądu?
- No tak, zaraz będę. – rozłączyłam się i usiadłam zrezygnowana na kanapie.
- Co się stało? – zapytała Blanca. Dopiero, gdy na nią spojrzałam dostrzegłam stojącego w holu Cesca. W garniturze prezentował się wspaniale i bardzo seksownie. Co on tu robi?
- Nie mogę iść z wami. Muszę jechać po Jace’a i się nim zająć.
- Nic straconego. – powiedział blondyn. – Pojedziemy po niego i zawieziemy Villi i Valdesowi. Mają wolny wieczór i na pewno chętnie się nim zajmą. – wyszczerzył się. – Mamy jechać do sądu?
- Tak, ale nie chce im i wam robić problemu.
- To żaden problem. – wstałam i mocno go przytuliłam.
- Dziękuje Nino. – pocałowałam, go w policzek. Wziął rudowłosą za rękę i wyszli. Zostałam sama z czarnowłosym.



- Catherina, domyślam się, że widziałaś ten artykuł i pewnie jesteś wściekła i ci się wcale nie dziwię, ale.. – nie dokończył, bo podeszłam do niego i czule go pocałowałam. Tego teraz potrzebowałam. Jego.
- Nie musisz się tłumaczyć. Powinnam była ci ufać. Powiedz mi tylko jedno. Czy doszło do czegoś więcej?
- Nie. Tylko tańczyliśmy, wypiliśmy po drinku i odprowadziłem ją do taksówki. Przepraszam. – objął mnie w talii, a ja wtuliłam się w jego silne ramiona.
- W takim razie nie masz, za co przepraszać. Nawet nie wiesz jak mi teraz lżej. Bałam się, że kolejny facet mnie skrzywdzi, a po kolejnym razie już bym się nie pozbierała.
- Nie mógłbym ci skrzywdzić Cat. – spojrzał mi w oczy. – Za bardzo mi na tobie zależy. Za bardzo cie kocham. – zatkało mnie, a do oczu napłynęły łzy szczęścia. On mnie kocha! Serce zabiło mi szybciej.
- Ja też cie kocham Cesc. – powiedziałam i nasze usta połączył pocałunek. Najpierw delikatny, potem bardziej namiętny, a jego ręce powędrowały, na moje biodra. Wplotłam mu palce we włosy i jeszcze bardziej zbliżyłam swoje ciało do jego. Gdyby ktoś teraz wszedł do pokoju mógłby wyczuć te iskry i pożądanie w powietrzu naokoło nas. Cesc podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Nadal się całując znaleźliśmy się w mojej sypialni i wylądowaliśmy na łóżku. Pozbyłam się jego krawata, potem rozpięłam jego koszulę odsłaniając umięśniony tors. On zdjął moje buty, potem zaczął podciągać moją sukienkę do góry. Nasze oddechy przyspieszyły, usta nie potrafiły oderwać się od siebie.
- Na pewno tego chcesz? – wychrypiał zatrzymując swoje ręce z sukienką na moim brzuchu.
- Tak. Tylko ciebie chce. – wypowiedziałam i to wystarczyło. Szybkimi ruchami zdjął ze mnie ubranie, a ja pozbyłam się jego koszuli. Widząc brak górnej części mojej bielizny, czarnowłosy zaśmiał się i zaczął całować moje piersi. Najpierw jedną, potem drugą. Wodził językiem po sutkach, a rękami rozpinał spodnie. Jęknęłam i pomogłam mu ze spodniami. Położył się nade mną pozbywając się wcześniej mojej bielizny i niespodziewanie wszedł we mnie. Krzyknęłam z zaskoczenia i rozkoszy. Całe moje ciało przechodziły dreszcze pożądania. Poruszał się we mnie delikatnie i powoli, a ja czułam jak moje ciało łaknie jego pieszczot. Chciałam więcej i więcej. Wiłam się pod nim z żądzy i wiedziałam, że jestem bliska spełnienia. Objęłam dłońmi jego szyję i namiętnie go pocałowałam. On nie był mi dłużny. Już wiedział czego potrzebuje, aby skończyć. Muskał ustami moją szyję, a potem lekko podgryzł płatek mojego ucha. Zamruczałam, a potem wygięłam się w łuk krzycząc jego imię. Zaraz po mnie brązowooki zrobił to samo. Opadliśmy na łóżko wykończeni i szczęśliwi. Cesc przygarnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Jak mogłam sądzisz, że seks z Julio czy Ramosem był najlepszy? To był najwspanialszy stosunek w moim życiu. Wtuliłam się w niego. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Cholera! Już tak późno?
- Cesc, wiesz która jest godzina? Ruszaj się, bo się spóźnimy. – poczochrałam mu włosy i chciałam wstać, ale mocno objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- A może w ogóle to sobie odpuścimy? Mam ci jeszcze wiele do zaoferowania. – wymruczał tuż przy moim uchu.
- Chciałabym, ale nie możemy wystawić Blan i Torresa. Ruszaj swój seksowny tyłek, idziemy pod prysznic. – to mówiąc wstałam i poszłam do łazienki, do której po chwili wszedł uśmiechnięty Fabregas.
- Seksowny mówisz? – objął mnie i wpakował do kabiny prysznicowej.

***


Siedzieliśmy w samochodzie mojego chłopaka i jechaliśmy na bankiet Letici. Jakoś udało mi się doprowadzić się do ładu po naszych łóżkowych igraszkach. Jego ręka spoczywała na moim nagim udzie, które odkrywała sukienka. Teraz czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Co z tego, że pewnie spotkam na przyjęciu Julio. Jest ze mną mój ukochany i to jest najważniejsze. Z resztą, powiedziałam o wszystkim Francescowi. Będę musiała uważać, żeby nie próbował pobić mojego eks. Mój wariat. Uśmiechnęłam się spoglądając na niego. Ten garnitur sprawiał, że miałam ochotę rozebrać go tu i teraz.
- O czym tak myślisz ślicznotko moja? – zapytał muskając palcami moje kolano.
- O wielu rzeczach. Na przykład o tym jak pociągająco wyglądasz w tym stroju. – skradłam mu buziaka i oparłam się o zagłówek. Chłopak uśmiechnął się tajemniczo i nagle zatrzymał samochód na poboczu. Rozejrzałam się i byliśmy na jakiejś polnej drodze, a na około nas tylko las.
- Dlaczego się zatrzymałeś? – zapytałam zaskoczona. Ten tylko odpiął mój pas i pociągnął mnie, tak, że wylądowałam okrakiem na nim.
- Właśnie dlatego. – wymruczał i namiętnie mnie pocałował. Coś czuje, że nie dojedziemy na tą galę. Ale czy się tym przejmuje? Z pocałunku na pocałunek coraz mniej. Wplotłam mu palce we włosy i przywarłam do niego. Teraz liczyliśmy się tylko ja i on.



piątek, 11 października 2013

Rozdział 11: "Ja chyba.. chyba go kocham."

Wiem, wiem. Miałam być tu wcześniej i w ogóle. Ale nie dość, że nie miałam czasu to brakowało również weny i pomysłu co dalej z tym blogiem. Ale coś przyszło i jest. Chyba za niedługo będę kończyć przygody Catheriny. Co wy na to? Póki co zapraszam na nowy rozdział i szczerze opinie.

***

Minęły dwa tygodnie, od kiedy Barca wygrała mecz z Realem. Wszystko układało się nad wyraz dobrze. Dla Jace'a zaczęła się szkoła. Kiedy on się uczył, ja wykonywałam zlecenia i widywałam się z Cesciem. Później odbierałam malca i spędzałam z nim resztę dnia. Kiedy Emily wracała widywałam się ponownie z moim chłopakiem. O ile mogę go tak nazwać. To, co jest między nami.. Tego się nie da określić. Ale jest dobrze. Nawet bardzo. Czuje, ze niedługo to potrwa. Moja ciocia ostatnimi czasy ma jakąś bardzo zajmującą sprawę. Nie ma jej całymi dniami, a czasem i nocami. Weekendy też spędza w sądzie. Martwię się. Kiedy pytałam jej, co się dzieje zbywała mnie natłokiem pracy.

Dzisiejszy dzień zapowiadał się wspaniale. Kto mógł przypuszczać, że takie będzie jego zakończenie? Jakim cudem jednego dnia nieszczęście może nadciągnąć z siłą huraganu i zmieść całe szczęście i radość?

Właśnie odwiozłam brata do szkoły i pojechałam na zakupy. Nasza lodówka świeciła pustkami, a Emily nie miała czasu nawet na to, aby położyć się spać. Wróciłam do domu i odłożyłam produkty na swoje miejsca. Wzięłam do ręki dwie gazety z plotkami, które kupiłam i przejrzałam je. W pierwszej nie znalazłam nic ciekawego. Drugą też już miałam odłożyć, gdy dostrzegłam zdjęcia Fabregasa. Przyjrzałam się zdjęciom i zatkało mnie. Cesc był na nich z piękną, czarnowłosą kobietą. Na jednym siedzieli i uśmiechali się do siebie. Na drugim razem tańczyli, a na ostatnim wychodzili objęci z klubu. Zabolało. Przeczytałam szybko krótki artykuł:

„Czyżby Katalońskiemu piłkarzowi znudziła się dotychczasowa partnerka, Catherina Jurado? Wczoraj widziany był z tajemniczą szatynką i widać, że dobrze się razem bawili. Jak dowiedział się nasz reporter, kobieta nazywa się Daniella Semaan. Co łączy ją ze znanym piłkarzem FC Barcelony?”

Cholera, Cesc! Sama nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Owszem, zapraszał mnie wczoraj do klubu, ale musiałam zostać z Jace'm. W co teraz mam wierzyć? Powinnam mu ufać, ale już nie raz zawiodłam się na ludziach, którym ufałam. Zrobiło mi się przykro. Dobra, czas zająć się jedynym dzisiejszym zleceniem. Potem muszę się z nim zobaczyć i to wyjaśnić. Ciekawa jestem, co ma na swoją obronę.

***

Cesc:

- Co to do cholery ma być?! – krzyknąłem rzucając gazetę na stół. - Catherina już pewnie to widziała i myśli, że ją zdradziłem.. – usiadłem i zakryłem twarz dłońmi.
- Stary, spokojnie. – Gerard poklepał mnie po plecach. – Cat to mądra kobieta. Wie, że ją kochasz i jesteś jej wierny. To tylko artykuł w jakimś szmatławcu. – wyjąłem telefon i wybrałem numer blondynki. Od razu odrzuciła połączenie. Nie mogę jej stracić. – Zostaw. – przyjaciel zabrał ma smartfona i schował do kieszeni spodenek. – Daj jej trochę czasu. Poczekaj, aż ona zadzwoni. Na pewno będzie chciała to z tobą wyjaśnić. A teraz wstawaj i zbieraj się, jedziemy na trening.
- Nie chce. Zostanę tu i będę czekał na telefon.
- Uspokój się i bądź facetem. Odezwie się, a tobie wysiłek się przyda.
- Co ja bym bez ciebie zrobił Geri?
- Zginąłbyś Fabsiu, zginąłbyś. – to mówiąc zaśmiał się i ruszył do wyjścia, a ja tuz za nim.


***



Catherina:

Szłam chodnikiem ze słuchawkami w uszach i torbą ze sprzętem na ramieniu. Z oczu ciekły mi łzy. Czułam, że było za dobrze. Widocznie nie zasługuje na dłuższą chwilę szczęścia. Mam wielką nadzieje, że to tylko dziennikarskie plotki. Za bardzo mi na nim zależy. Uzależniłam się od niego. Od jego zapachu, dotyku, głosu, ust. Ja chyba.. chyba go kocham. A jeśli tylko ja żywię do niego takie uczucia? Może jestem dla niego jedną z wielu dziewczyn? Kimś na chwilę. Zatrzymałam się i wzięłam parę głębszych wdechów. To jednak nie pomogło i na dobre się rozpłakałam. Wiem, nie powinnam. W sumie, na żadnym z tych zdjęć się nie całowali czy coś, ale jednak bolało jak diabli. Sama świadomość, że bawił się z inną kobieta, bo ja nie mogłam z nim pójść. Usiadłam na jednej z mijanych ławek i zakryłam twarz dłońmi. Po raz pierwszy od dawna jestem na prawdę szczęśliwa z mężczyzną. Dlaczego coś musi mi to psuć?

***



Odetchnęłam, poprawiłam makijaż i weszłam do pomieszczenia, które klientka wynajęła na sesję. Sama zainteresowana siedziała na jednym z foteli w szlafroku. Na mój widok wstała z uśmiechem i podeszła do mnie.
- Cieszę się, ze pani już jest. Jestem Leticia Cano. To ja do pani dzwoniłam. – uścisnęłyśmy sobie dłonie.
- Catherina Jurado, miło mi. To, jeśli pozwoli pani to przygotuje sprzęt.
- Tylko nie pani, Leticia. – uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce. Rozłożyłam wszystko i ustawiłam aparat. – Jak rozumiem to ma być naga sesja? Przynajmniej tak zrozumiałam, kiedy umawiałaś się ze mną.
- Tak, oczywiście. To możemy zaczynać? Zawołam tylko mojego partnera. – to mówiąc wyszła, a ja stała lekko zbita z tropu. Partnera? Myślałam, że to tylko jej sesja. No to pięknie się wkopałam. Mój telefon zaczął dzwonić, więc wyłączyłam go. W tym samym momencie usłyszałam jak drzwi się zamykają, a do sali ktoś wchodzi.
- Proszę się ustawić i zaczynamy. – powiedziałam i odwróciłam się. Zaczęłam szybciej oddychać, a serce bolało jakby ktoś uderzył w nie młotkiem. To ON. Nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek go spotkam. On tez był bardzo zdziwiony widząc mnie. Oboje byli ubrani w podobne szlafroki, a kobieta wpatrywała się niego jak w obrazek. Niezły z niego żigolak. Pieprzony złodziej i kłamca! - Przepraszam Letico, ale nie mogę. Wybacz. – zaczęłam się pakować w pospiechu by jak najszybciej stamtąd wyjść i nie musieć już go oglądać.
- Catherina, zaczekaj! – podbiegła do mnie. – Proszę, zrób to dla mnie. Bardzo mi zależy na tej sesji i na tym, żebyś to ty ją zrobiła.
- Nie mogę. Poza tym, dlaczego ja? Jest dużo lepszych fotografów.
- Bo do ciebie mam zaufanie i jesteś sprawdzona. Moi przyjaciele bardzo cie chwalili. Mogę zapłacić dwa razy tyle, proszę.
- Nie chodzi o pieniądze. Daj mi chwile. – odwróciłam się tyłem i wolno w myślach liczyłam do dziesięciu. Zobaczyć go to jedno, ale oglądać go nago. Znowu? Po tym wszystkim? – Dobrze, zgadzam się. – poddałam się. Nie umiem odmawiać komuś tak zdesperowanemu. Zastanawiam się tylko czy powiedzieć jej, jakim oszustem jest jej ukochany. Zajmę się tym później. Para ustawiła się rozbierając się wcześniej. Widząc jego ciało przed oczami stanęły mi wspomnienia, wezbrało we mnie tamte pożądanie a w oczach miałam łzy. Robiłam zdjęcia, a strumienie słonych łez spływały po moich policzkach. Starałam się myśleć o czymś innym i skupiłam się na kobiecie całkowicie ignorując JEGO. Boże, czy kiedyś uda mi się zapomnieć? Zgaduje, ze nie. Julio, nawet nie wiesz jak w tej chwili cie nienawidzę. W momencie, kiedy to pomyślałam, chłopak uśmiechnął się do mnie bezczelnie i namiętnie pocałował swoja partnerkę. Podły dupek.



***
Wybaczcie, ale musiałam dodać tego gifa :D Rozbraja mnie normalnie :D