***
Ranek spędziłam u Cesca. Trening miał dopiero popołudniu, więc udało nam się zjeść razem śniadanie i wreszcie szczerze porozmawiać.
- Ana, możemy porozmawiać? – siedzieliśmy w kuchni, chłopak właśnie wkładał brudne naczynia do zmywarki.
- Jasne. Chyba powinniśmy. – usiadł naprzeciwko mnie.
- Wiem, już to mówiłem, ale.. – zaciął się. – Nie chciałbym, żebyśmy przestali się widywać. Kiedy ci nie ma to myślę tylko o tym gdzie jesteś, czy jesteś bezpieczna. – westchnął. Widać było, że to dla niego nie łatwe. – Czy jest możliwość bym mógł lepiej cie poznać? – te ukłucie w sercu i wrażenie, ze gdzieś już to słyszałam. No tak, to istne deja vu. Sergio pytał mnie o to samo, także w kuchni siedząc naprzeciwko mnie. Skończyło się to katastrofą. Ale Cesc jest inny. To znaczy, mam nadzieje, że jest inny. Już zdążyłam się do niego przywiązać i ciężko byłoby mi to przerwać.
- Myślałam trochę tym wszystkim. Może zacznijmy od nowa? Zróbmy po kolei to, co każda świeżo poznana para. – widząc jego nic nierozumiejące spojrzenie, kontynuowałam. – Chodźmy na randki, pokazujmy się razem, spędzajmy ze sobą czas. Nie spieszmy się. U mnie pośpiech źle się kończy. – dokończyłam i wpatrywałam się w niego z niepewnością. Uśmiechnął się szeroko i nachylając się cmoknął mnie w policzek.
- Jestem jak najbardziej za. To co dzisiaj robimy? –był cały podekscytowany. Cieszył się, jakby właśnie wygrali jakieś mistrzostwa.
- Przecież za dwie godziny masz trening, a wieczorem mecz. – pokręciłam głowa ze śmiechem, a jego entuzjazm trochę przygasł. – Ale jeśli cie to pocieszy to będę oglądać wasz mecz z samej murawy. – uniosłam kąciki ust. Fabregas przyglądał mi się prze chwilę, po czym wyszczerzył się i przytulił mnie do siebie. Boże, jego perfumy są takie obezwładniające.
- A jakim cudem chcesz to zrobić? – zapytał z ustami przy moim uchu.
- Jestem fotografem, już zapomniałeś? Mam zlecenie.
- Super! – objął mnie mocniej.
- Ej! Udusisz mnie! – krzyknęłam rozbawiona, a ten wreszcie mnie puścił. – Tylko nie zrób mi znowu krzywdy, tak jak ostatnio.
- Ile będziesz mi to jeszcze wypominać?
- Tyle ile trzeba. – pokazałam mu język.
- Tak to się nie będziemy bawić! – krzyknął i zaczął mnie gonić. Uciekałam za nim po całym domu. Dopadł mnie w pokoju przypominającym gabinet. Objął mnie od tyłu w talii. – Mam cie. – szepnął. – I co mam teraz z Tobą zrobić? – musnął ustami mój kark, a ja zadrżałam z podniecenia.
***
Do meczu zostało już tylko parę minut. Rozłożyłam swój sprzęt, ustawiłam statyw i aparat. Byłam gotowa. Ubrana oczywiście w koszulkę, którą dostałam od Cesca. Ich dzisiejszym przeciwnikiem miał być Real Madryt. Na moje nieszczęście, bo w pierwszym składzie został powołany Ramos. No cóż, musze to jakoś przetrwać. Koło mnie stał podekscytowany Jace w koszulce Barcy. To jego pierwszy mecz widziany na żywo i to jeszcze na Camp Nou.
- Mam nadzieje, że dobrze będzie ci się oglądać. Następnym razem wezmę cena trybuny.
- Tu jest genialnie i wszystko dobrze widzę! – krzyknął uradowany. – Jesteś kochana! – przytulił się do mnie. – A jak myśli, czy Villa i Valdes będą grali?
- Myślę, że tak. Nawet, jeśli nie, to postaram się, żebyś się z nimi spotkał. – ten tylko mocniej mnie ścisnął. – Okej, a teraz musisz mnie puścić, bo wchodzą na murawę i musze porobić zdjęcia. – to mówiąc wzięłam lustrzankę i udałam się do ławek gdzie miała zasiąść rezerwa, trener i medycy. No i zabrzmiała muzyka, a na murawę zaczęli wchodzić piłkarze obu drużyn. Widząc Ramosa zadrżałam z niepokoju, a równocześnie tęsknoty. Nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego oczach dziwny błysk. Zaczęłam robić zdjęcia, aby nie musieć na niego patrzeć. Po odśpiewaniu hymnów obu drużyn, powitaniu i rzucie moneta, zaczęło się. Pierwsze dwadzieścia minut minęło na próbach wbicia goli. Na szczęście, nasz drużyna miała świetnego Victora Valdesa. Real też mógł się poszczycić wspaniałym bramkarzem, jakim był Iker Casillas. Ku uciesze małego, na boisku można było zobaczyć i Villę i Valdesa. Był wniebowzięty i ze skupieniem oglądał przebieg meczu. Ja skupiłam się na swoim zadaniu. Zostało pięć minut do końca pierwszej połowy, a nadal było 0:0.
- No Cesc, strzel coś! – krzyknęłam, wiedząc, że i tak mnie nie usłyszy. Ku mojemu zdziwieniu Fabregas dostał piłkę od Messiego i w pięknym stylu, zwodząc Ramosa, wpakował futbolówkę tuż za plecami Casillasa. Zrobiła zdjęcia ucieszonym chłopakom przytulającym „4”. Ten odsunął się od nich i podbiegł o mnie. Podniósł mnie i mocno przytulił.
- Cesc, o ty wprawiasz? – zapytałam ze śmiechem i zaskoczeniem. – Wracaj do gry! – ten mnie puścił i uśmiechnął się.
- Ten gol jest ze specjalną dedykacją dla ciebie. –musnął moje czoło i wrócił na boisko. Stałam jak oniemiała, zastanawiając się, co tak właściwie przed chwilą zaszło. Nie zdziwię się jak wyląduje jutro na pierwszej stronie jakiegoś szmatławca. Pique mi pomachał i zaśmiał się z kumpla. Odmachałam mu nadal lekko zszokowana. Gwizdek sędziego oznajmił przerwę. Jak na razie prowadzi Barcelona. Podeszłam do braciszka.
- I jak, podoba się?
- No oczywiście! Twój Cesc strzelił super gola! Teraz fajnie by było gdyby David też strzelił. – potargałam mu włosy ręką.
- Kto wie, może jeszcze mu się uda. – odstawiłam aparat i napiłam się wody.
- Catherina, możemy zamienić słówko? – odwróciłam się. Za mną stał Alvaro Morata. Nie był powołany na dzisiejsze spotkanie, więc pewnie zszedł z trybun.
- O czym chcesz rozmawiać? – odsunęliśmy się kawałek od Jace’a. Jeszcze mógłby usłyszeć coś, czego nie powinien.
- Chciałem cie przeprosić. Wtedy, w klubie, zachowałem się jak kompletny dupek. Wybacz. – spuścił głowę czekając na moją reakcję.
- Trochę za późno na te przeprosiny.. Ale ok. Słyszałam, dotarło, ale teraz wybacz. Muszę zająć się bratem. – kiwnął głową i zniknął mi z oczu. Po cholerę mi o tym wszystkim przypomniał? A już czułam się tak dobrze. Taka szczęśliwa. Niech to wszystko szlag by trafił! Czułam łzy napływające do oczu. Podczas drugiej połowy, w ogóle nie interesowałam się tym, co się dzieje na boisku. Zdjęcia wykonywałam niemal mechanicznie. Dopiero krzyki mojego brata wyrwały mnie z moich gorzkich rozmyślań. Spojrzałam na niego zdziwiona. Dopiero teraz zobaczyłam, z czego młody tak się cieszy. Wszyscy Katalończycy rzucili się na roześmianego Villę. Drugi gol dla naszych. Uniosłam lekko kąciki ust. Szczęście Jace’a było zaraźliwe. Spojrzałam na tablicę z wynikiem.2:1. Kiedy udało im się pokonać Valdesa pod bramką? Wzruszyłam ramionami, bo właśnie usłyszałam ostatni gwizdek i kibice zaczęli wiwatować. Flesze błyskały, a ja i paru innych fotografów wzięliśmy się do pracy. Zobaczyłam zmierzających w moją stronę Fabreagasa, Pique, Villę i Valdesa. Bramkarz od razu uwięził mnie w stalowym uścisku. Później przytuliłam się do Davida, a Gerard podniósł mnie do góry przytulając, twierdząc, że powinnam jeszcze urosnąć. Na końcu podszedł czarnowłosy. Był bez koszulki, a w ręce miał koszulkę Isco. Na ten widok moje serce zamarło. Jaki on jest piękny. Wdech i wydech, nie przy ludziach. Pocałowałam go w policzek i pogratulowałam całej czwórce wygranej.
- Chłopaki, a szczególnie wy, David i Victor. Chciałabym wam kogoś przedstawić. – podszedł do nas speszony Jace. Stanął obok mnie. – To mój młodszy brat Jace. Wasz wielki fan. – po tych słowach piłkarze wdali się w dyskusję z małym. Gerard dołączył do nich. Śmiali się i wydurniali. Zrobiłam im zdjęcia, dla małego, na pamiątkę. Zajęta tą sceną nie zauważyłam jak koło mnie zmaterializował się Sergio. Widząc go, Cesc cały się spiął i zacisnął dłonie w pięści. Położyłam mu dłoń na ramieniu i odeszłam kawałek, do piłkarza Realu.
- Hej Catherina. Dobrze wyglądasz. Widać, mój brak ci służy. – trudno było odczytać z jego twarzy, co czuje. Jedynie oczy zdradzały wszystko. Żal, stratę, ból i smutek.
- Sergio, o co chodzi? Przyszedłeś powiedzieć mi, jaki szczęśliwy jesteś ze swoją nową miłością? Wybacz, ale to zły adres. – skrzywił się. Pierwszy cios.
- Chciałem dowiedzieć się jak się czujesz.
- Wracam do normy. A teraz wybacz, ale wracam do reszty. – chciałam się odwrócić, ale ten złapał mnie za dłoń.
- Proszę cię, wybacz mi. – słyszałam w jego głosie żal i ból, ale nie potrafiłam. Jeszcze nie teraz. Wyjęłam rękę z jego uścisku i wróciłam do zawodników Blaugrany. W oczach miałam łzy.
- Wszystko w porządku? – Fabregas pogładził mnie po policzku. Ja tylko wtuliłam się w jego nagi tors, a łzy pociekły mi po policzkach. Czy choć przez jeden dzień nie mogę być szczęśliwa i cieszyć się życiem?
Ojojojj! To fajnie, że Cat jest z Cesciem, ale jednak szkoda mi Ramosa! Niby zachował się jak dupek, ale mi go szkoda! Zawsze można by go pocieszyć ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej xd
Piękny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńJak Cesc podbiegł do Catheriny i powiedział że to dla niej bramka ^^ W sumie to fajna ta praca fotografa :D
Mam jednak nadzieję że nie będzie rozpamiętywać Ramosa i ważniejsza będzie dla niej teraźniejszość ;)
Weny kochana :*
Aawww! Cath i Cesc <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich razem :D
No i życzę im jak najlepiej.
Sergio się nawraca? Za późno, niech da już jej spokój.
Niech będzie szczęśliwa z Fabsem.
Rozdział krótki! :D Więc czekam na kolejny i życzę mnóstwa weny :)
Pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie :*
Ejeje, dlaczego tam jest Ana? O.o Twoje blogi mi się kręcą, za dużo ich masz! Co do rozdziału to cieszy mnie, że Cath i Cesc są razem, ale nie rób im kolorowego życia, bo będzie mdło :c Ale ogólnie to jestem pozytywnie zaskoczona zwrotem akcji ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej <3
It's soooooo sweet ! I love it !
OdpowiedzUsuńCesc jest przekochany !
Wiesz, że uwielbiam twojego bloga ? Wiesz !
Kocham Cię !
Gif z Gran Derbi,które skończyło się 5:0! Aj,pamętny mecz. <3 Co do rozdziału,to trochę się pogubiłam w którym roku to było,bo Isco w Realu,a Villa w Barcy,ale nieważne! :D
OdpowiedzUsuńCesc i Cat są tacy awwwww. <3 Co do Ramosa to niech się odczepi,miał swoją szansę,zmarnował ją to niech da spokój dziewczynie i pozwoli jej być szczęśliwy!
Nowa para bardzo mi się podoba, mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze :) a co do Alvaro czy Ramosa mogli myśleć wcześniej a nie teraz udawać że źle zrobili i przepraszać, najpierw się myśli :P czekam na nexta :) a co do gifu ajjj <3 i Jona jest
OdpowiedzUsuńAwww *.* Jaki Czesio w niej zakochany :D:D Ramos ma więcej nie pić przynajmniej nie w tym opowiadaniu ;PP Bo to się źle kończy.
OdpowiedzUsuńWidzisz dałam radę, nadrobiłam XD Merche Mistrz XD
Kurcze i jeszcze Cat poznała mojego Valdesa i Ville , ja też tak chcę , w końcu muszę to zrealizować, a i rozdział jak zwykle czadowy !!! pozdro
OdpowiedzUsuń~ the_cisza