***
Po naszej wspólnej nocy kolejny dzień spędziliśmy razem. Zakupy, plaża, dobry obiad. Sergio wymyślił pomysł, żebyśmy wybrali się do klubu. Próbował przekonać Torresa i Blancę do przyłączenia się, ale oboje odmówili. Zauważyłam, że ostatnio mój chłopak często z kimś smsuje. Nie mam jednak zamiaru wypytywać go o szczegóły, ufam mu. Poza tym, nie należę do tego typu dziewczyn. Ubrana odpowiednio, z włosami spiętymi w luźnego koka, wyszłam przed dom gdzie przy aucie czekał Ramos. Okazało się, że nie był sam. Obok niego stało trzech mężczyzn i rozmawiali o czymś zawzięcie. Gdy zamknęłam drzwi, wszyscy się odwrócili. Dopiero teraz ich rozpoznałam. Piłkarze Realu: Ozil, Alvaro i Ronaldo. Za tym ostatnim nie przepadam, ale postanowiłam być miła. Podeszłam i przywitałam się z każdym po kolei. Sergio objął mnie i pocałował.
- Wyglądasz zjawiskowo. – wyszeptał, a palcami musnął moje nagie udo. Zadrżałam.
- Dziękuje. Nie mieliśmy iść sami?
- Mieliśmy, ale tak jakoś wyszło. Jesteś zła? – pokręciłam tylko głową i wsiadłam do samochodu od strony pasażera. Po chwili dołączył do mnie mój chłopak i odpalił silnik.
***
Byłam już po paru drinkach, oni po parunastu. Na szczęście ja mam mocną głowę. Tańczyliśmy trochę z Lobo, potem na parkiet zaciągnęli mnie Morata i Mesut. W końcu nieco zdyszana usiadłam przy barze. Piłkarze siedzieli przy naszym stoliku i pili kolejną kolejkę. Westchnęłam. Miałam ochotę znaleźć się z powrotem w domu, ale nie mogłam zostawić Sergio tutaj. Moje rozmyślania przerwały ręce na moich oczach. Odwróciłam się i machnęłam ręką. Usłyszałam jęk bólu i śmiech. Dłonie zniknęły, a ja ujrzałam Fabregasa rozcierającego policzek i śmiejącego się Pique.
- Boże, przepraszam cie. Po prostu wystraszyłeś mnie. Zrobiłam ci coś? – podeszłam do niego i przyjrzałam się jego twarzy. Jeden policzek miał czerwony. Uśmiechnął się.
- Nic się nie stało. W sumie to mi się należało. Za to straszenie no i piłkę. – przywitałam się z nim i Gerardem, a potem usiedliśmy wszyscy przy barze. – Co pijemy?
- Może to, co zwykle Fabsiu? – zapytał nadal rozbawiony obrońca. – Trzy razy tequile poproszę. – powiedział do barmana i wyszczerzył się. Gdy ten podał nam trunek wypiliśmy kolejkę. Potem następną i tak jeszcze kilka. Nawet nie liczyłam ile. Teraz dopiero poczułam tą ilość alkoholu w moim organizmie. Tańczyłam właśnie w ramionach Cesca, a Gerard zniknął jakiś czas temu. Nigdzie też nie widziałam mojego chłopaka i jego kumpli. Jednak w moim stanie coraz mniej się tym przejmowałam. W ramionach czarnowłosego czułam się bezpieczna. Jego seksowne dłonie spoczywały na mojej talii, a czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie. Czułam się inaczej niż przy Ramosie. Bardziej rozluźniona i spragniona. I nie miałam tu na myśli alkoholu czy innego napoju. Chciałam dotykać każdej części jego ciała, wpatrywać się w jego oczy, czuć jego dotyk i zapach jego perfum. Jego jedna ręka powędrowała niżej i jego palce musnęły moje udo. To samo dziś zrobił Sergio. Tyle, że teraz czułam doznania związane z dotykiem o wiele bardziej i intensywniej. Zadrżałam, a moje pożądanie wzrosło. Boże, o czym ja w ogóle myślę? Odsunęłam się od niego w momencie, gdy z głośników zaczęła lecieć piosenka „Dreams”. Przebiegłam przez zatłoczony parkiet pełen przytulonych do siebie par i wpadłam na kogoś. Jakaś para całowała się przy schodach prowadzących na górę do kolejny loży. Chłopak odwrócił się, żeby coś powiedzieć i zamarł z pół słowa. To był Pique, a koło niego stała zarumieniona dziewczyna. Na oko w moim wieku, brązowowłosa o granatowych oczach. Jej włosy sięgały do łopatek. Miała na sobie małą czarną, a na nogach kremowe szpilki. Mimo to piłkarz Barcelony nadal górował nad nią wzrostem. Przeprosiłam ich, nim zdążył coś powiedzieć i weszłam na górę. Oparłam się o ścianę i zakryłam dłońmi twarz. Co się ze mną dzieje? Dlaczego takie myśli przychodzą mi do głowy? Może to przez alkohol? Zapewne tak. Mimo to czułam się paskudnie. Do oczu napłynęły mi łzy. Ktoś stanął przede mną. Czyjaś ręka dotknęła mojego ramienia. Odsunęłam dłonie. Przede mną stał Fabregas. Wyglądał na zmartwionego.
- Jeśli zrobiłem coś, czego nie powinienem to przepraszam.
- Nie, to nie ty. To moja wina. Bo widzisz.. – nie zdążyłam jednak powiedzieć, o co dokładnie mi chodzi, bo ktoś odepchnął ode mnie brązowookiego. Zobaczyłam Ramosa. Był kompletnie pijany i ledwo trzymał się na nogach, ale w oczach miał coś dziwnego. Gniew?
- Zostaw moją kobietę Fabregas, bo nie ręczę za siebie! Znajdź sobie własną! – złapał Cesca za koszulę i popchnął go na ścianę. Później uderzył go i zaklął trzymając się za rękę. Podbiegłam do nich i stanęłam przed Lobo osłaniając sobą gracza Barcy.
- Uspokój się Sergio, jesteś pijany. Idź i wytrzeźwiej. – byłam zła. Piosenka Eminema, która właśnie leciała dodała mi trochę odwagi. Odepchnęłam piłkarza Realu.
- Kochanie, dlaczego ty mnie odpychasz? Już mnie nie kochasz? No chodź się przytulić. - przyciągnął mnie do siebie mocno chwytając mnie za nadgarstek, zabolało. Próbowałam mu się wyrwać, ale nadaremno. Fabregas chyba chciał mi pomóc, ale coś, a raczej ktoś go powstrzymał. Odwróciłam głowę. Trzymali go wstawieni Ronaldo i Alvaro. Ozila nie widziałam. Ramos odwrócił mnie do siebie i mocno pocałował. Tak mocno, że aż zabolało. Wyrywałam mu się, ale on tylko ścisnął mocniej przegub mojej ręki. Popchnął mnie na ścianę i drugą ręką gładził moje nagie udo.
- Sergio! Uspokój się! – mogłam krzyczeć ile chciałam, ale to na nic. Słyszałam krzyki Cesca i śmiechy kumpli Ramosa. Ręka mojego chłopaka powędrowała pod moją sukienkę. Teraz to dopiero przegiął. Uwolniłam jedną z rąk i odepchnęłam jego dłonie. Już miał mnie zablokować, gdy ktoś pociągnął go za tył koszulki. Stałam sparaliżowana i zszokowana. Nie wiem kiedy pojawił się Gerard, dziewczyna z którą się całował, David Villa i Victor Valdes. Fabregas właśnie uderzył Lobo i miał to zrobić znowu, ale Villa go powstrzymał wskazując głową na mnie. Chłopak jakby się opamiętał i spojrzał na mnie. Z nosa i wargi ciekła mu krew, koszulę miał wymiętą i podartą w paru miejscach. Na policzku miał siniaka. Koło mnie znalazł się Valdes. Nie wiem, czemu ale w tamtym momencie nie byłam zszokowana tym, że jeden z moich ulubionych piłkarzy stoi przede mną i uśmiecha się pocieszająco. Osunęłam się na ziemię. Ostatnie, co pamiętam to ból głowy przy upadku na podłogę.
- Wyglądasz zjawiskowo. – wyszeptał, a palcami musnął moje nagie udo. Zadrżałam.
- Dziękuje. Nie mieliśmy iść sami?
- Mieliśmy, ale tak jakoś wyszło. Jesteś zła? – pokręciłam tylko głową i wsiadłam do samochodu od strony pasażera. Po chwili dołączył do mnie mój chłopak i odpalił silnik.
***
Byłam już po paru drinkach, oni po parunastu. Na szczęście ja mam mocną głowę. Tańczyliśmy trochę z Lobo, potem na parkiet zaciągnęli mnie Morata i Mesut. W końcu nieco zdyszana usiadłam przy barze. Piłkarze siedzieli przy naszym stoliku i pili kolejną kolejkę. Westchnęłam. Miałam ochotę znaleźć się z powrotem w domu, ale nie mogłam zostawić Sergio tutaj. Moje rozmyślania przerwały ręce na moich oczach. Odwróciłam się i machnęłam ręką. Usłyszałam jęk bólu i śmiech. Dłonie zniknęły, a ja ujrzałam Fabregasa rozcierającego policzek i śmiejącego się Pique.
- Boże, przepraszam cie. Po prostu wystraszyłeś mnie. Zrobiłam ci coś? – podeszłam do niego i przyjrzałam się jego twarzy. Jeden policzek miał czerwony. Uśmiechnął się.
- Nic się nie stało. W sumie to mi się należało. Za to straszenie no i piłkę. – przywitałam się z nim i Gerardem, a potem usiedliśmy wszyscy przy barze. – Co pijemy?
- Może to, co zwykle Fabsiu? – zapytał nadal rozbawiony obrońca. – Trzy razy tequile poproszę. – powiedział do barmana i wyszczerzył się. Gdy ten podał nam trunek wypiliśmy kolejkę. Potem następną i tak jeszcze kilka. Nawet nie liczyłam ile. Teraz dopiero poczułam tą ilość alkoholu w moim organizmie. Tańczyłam właśnie w ramionach Cesca, a Gerard zniknął jakiś czas temu. Nigdzie też nie widziałam mojego chłopaka i jego kumpli. Jednak w moim stanie coraz mniej się tym przejmowałam. W ramionach czarnowłosego czułam się bezpieczna. Jego seksowne dłonie spoczywały na mojej talii, a czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie. Czułam się inaczej niż przy Ramosie. Bardziej rozluźniona i spragniona. I nie miałam tu na myśli alkoholu czy innego napoju. Chciałam dotykać każdej części jego ciała, wpatrywać się w jego oczy, czuć jego dotyk i zapach jego perfum. Jego jedna ręka powędrowała niżej i jego palce musnęły moje udo. To samo dziś zrobił Sergio. Tyle, że teraz czułam doznania związane z dotykiem o wiele bardziej i intensywniej. Zadrżałam, a moje pożądanie wzrosło. Boże, o czym ja w ogóle myślę? Odsunęłam się od niego w momencie, gdy z głośników zaczęła lecieć piosenka „Dreams”. Przebiegłam przez zatłoczony parkiet pełen przytulonych do siebie par i wpadłam na kogoś. Jakaś para całowała się przy schodach prowadzących na górę do kolejny loży. Chłopak odwrócił się, żeby coś powiedzieć i zamarł z pół słowa. To był Pique, a koło niego stała zarumieniona dziewczyna. Na oko w moim wieku, brązowowłosa o granatowych oczach. Jej włosy sięgały do łopatek. Miała na sobie małą czarną, a na nogach kremowe szpilki. Mimo to piłkarz Barcelony nadal górował nad nią wzrostem. Przeprosiłam ich, nim zdążył coś powiedzieć i weszłam na górę. Oparłam się o ścianę i zakryłam dłońmi twarz. Co się ze mną dzieje? Dlaczego takie myśli przychodzą mi do głowy? Może to przez alkohol? Zapewne tak. Mimo to czułam się paskudnie. Do oczu napłynęły mi łzy. Ktoś stanął przede mną. Czyjaś ręka dotknęła mojego ramienia. Odsunęłam dłonie. Przede mną stał Fabregas. Wyglądał na zmartwionego.
- Jeśli zrobiłem coś, czego nie powinienem to przepraszam.
- Nie, to nie ty. To moja wina. Bo widzisz.. – nie zdążyłam jednak powiedzieć, o co dokładnie mi chodzi, bo ktoś odepchnął ode mnie brązowookiego. Zobaczyłam Ramosa. Był kompletnie pijany i ledwo trzymał się na nogach, ale w oczach miał coś dziwnego. Gniew?
- Zostaw moją kobietę Fabregas, bo nie ręczę za siebie! Znajdź sobie własną! – złapał Cesca za koszulę i popchnął go na ścianę. Później uderzył go i zaklął trzymając się za rękę. Podbiegłam do nich i stanęłam przed Lobo osłaniając sobą gracza Barcy.
- Uspokój się Sergio, jesteś pijany. Idź i wytrzeźwiej. – byłam zła. Piosenka Eminema, która właśnie leciała dodała mi trochę odwagi. Odepchnęłam piłkarza Realu.
- Kochanie, dlaczego ty mnie odpychasz? Już mnie nie kochasz? No chodź się przytulić. - przyciągnął mnie do siebie mocno chwytając mnie za nadgarstek, zabolało. Próbowałam mu się wyrwać, ale nadaremno. Fabregas chyba chciał mi pomóc, ale coś, a raczej ktoś go powstrzymał. Odwróciłam głowę. Trzymali go wstawieni Ronaldo i Alvaro. Ozila nie widziałam. Ramos odwrócił mnie do siebie i mocno pocałował. Tak mocno, że aż zabolało. Wyrywałam mu się, ale on tylko ścisnął mocniej przegub mojej ręki. Popchnął mnie na ścianę i drugą ręką gładził moje nagie udo.
- Sergio! Uspokój się! – mogłam krzyczeć ile chciałam, ale to na nic. Słyszałam krzyki Cesca i śmiechy kumpli Ramosa. Ręka mojego chłopaka powędrowała pod moją sukienkę. Teraz to dopiero przegiął. Uwolniłam jedną z rąk i odepchnęłam jego dłonie. Już miał mnie zablokować, gdy ktoś pociągnął go za tył koszulki. Stałam sparaliżowana i zszokowana. Nie wiem kiedy pojawił się Gerard, dziewczyna z którą się całował, David Villa i Victor Valdes. Fabregas właśnie uderzył Lobo i miał to zrobić znowu, ale Villa go powstrzymał wskazując głową na mnie. Chłopak jakby się opamiętał i spojrzał na mnie. Z nosa i wargi ciekła mu krew, koszulę miał wymiętą i podartą w paru miejscach. Na policzku miał siniaka. Koło mnie znalazł się Valdes. Nie wiem, czemu ale w tamtym momencie nie byłam zszokowana tym, że jeden z moich ulubionych piłkarzy stoi przede mną i uśmiecha się pocieszająco. Osunęłam się na ziemię. Ostatnie, co pamiętam to ból głowy przy upadku na podłogę.