niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 4: "(...) Nie zauważyłam, że w moją stronę leci piłka."

Obudził mnie głos cioci. Otworzyłam oczy i spojrzałam na szatynkę stojącą nad moim łóżkiem ze zmartwioną miną.
- Jak dobrze, że się obudziłaś. Zaczynałam się już niepokoić.
- Ile spałam? – czułam się jak po przebudzeniu ze snu zimowego. Na szczęście nic mi się nie śniło.
- 36 godzin. Już chciałam dzwonić po karetkę.
- Spokojnie Emily, musiałam odespać te 48 godzin. Wszystko jest okej. – uśmiechnęłam się do niej lekko. Podniosłam się i powoli wstałam z łóżka przeciągając się. – Ktoś do mnie dzwonił?
- Tak, ale przełożyłam twoje zlecenia.
- Dziękuje. W takim razie pójdę do łazienki i zrobię z siebie człowieka. – już otwierałam drzwi łazienki, gdy usłyszałam głos cioci.
- Ktoś na ciebie czeka. – od razu wiedziałam, o kogo może chodzić.
- Kto taki?
- Sergio Ramos. – Emily nie umiała powstrzymać wyrazu ekscytacji w oczach. No tak, przecież jest jej idolem.
- Idę do łazienki, nie ma mnie. – to mówiąc zamknęłam drzwi i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Dodałam różanego płynu do kąpieli i gdy wanna była pełna zanurzyłam się w wodzie. Tego mi właśnie było trzeba. Ramos, czego ty ode mnie chcesz? Westchnęłam i zamknęłam oczy.
Po kąpieli postanowiłam iść coś zjeść. Ubrana tylko w dość krótki szlafrok, mokre włosy opadały mi na ramiona. Wyszłam z pokoju i stanęłam w miejscu. W salonie, na kanapie, siedział El Lobo. Ubrany był w szary T-shirt i granatowe szorty. Włosy miał rozczochrane i wyglądał, jakby od wczoraj nie spał. Gdy mnie zobaczył wstał i zaraz był przy mnie.
- Wszystko w porządku? Długo spałaś. – lekko się uśmiechnął.
- Długo tutaj byłeś? – zaskoczyła mnie jego troska.
- Od wczorajszego popołudnia siedziałem tutaj, trochę u ciebie w pokoju. – zna mnie jeden dzień, a martwi się o mnie jakbyśmy się znali od zawsze. Usiadłam obok niego.
- Dziękuje za troskę, ale już wszystko okej. A tobie przydałby się sen. – ten pokręcił głową. – Nie kłóć się, tylko idź spać. – dotknęłam dłonią jego policzka. Zaskoczyłam go. Spojrzałam mu w oczy i pocałowałam go. Objął mnie w talii i odwzajemnił gest. Jego usta były takie miękkie, słodkie i seksowne. Ich dotyk sprawiał, że moje ciało przechodziły dreszcze. Odsunęłam się od niego, żeby zaczerpnąć tchu. Szczerzył się do mnie.
- A to, za co? – zapytał zaciekawiony.
- Za troskę. A teraz idź spać. – podniosłam się i poszłam do kuchni. Nalałam sobie do kubka herbaty z cytryną i usiadłam na jednym ze stołków barowych.
- Catherina, czy to znaczy, że dostanę szansę? – wszedł za mną i usiadł naprzeciwko.
- Szansę, na co?
- Na poznanie cie lepiej, zaopiekowanie się tobą. – widać było, że zależy mu na tym.
- Ledwo się znamy. Ja nie wiem. Boje się, że jesteś z tych, którzy zmieniają dziewczyny po wspólnie spędzonej nocy. – westchnęłam i wpatrzyłam się w swoje dłonie. Ujął je w swoje. Spojrzałam na niego.
- Nie jestem. Pewnie każdy tak mówi, ale ja nie kłamię. Możesz zapytać Nando. Proszę, pozwól mi się poznać. – już miałam coś powiedzieć, lecz do pomieszczenia wpadł Jace, a z nim Emily. W rękach mieli torby z zakupami.
- Przeszkodziliśmy w czymś? – zapytała, a piłkarz pokręcił głową.
- Nie, nie. Właśnie się zbierałem. Zaraz mam trening.  – nachylił się nad stołem, pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł. Westchnęłam. Dał mi czas do namysłu. Muszę dobrze go wykorzystać. Wzięłam kartkę, na której ciocia napisała mi zmiany w zleceniach. Na dzisiaj miałam dwa plus dwa zaległe. Zapowiadał się długi dzień.

***
Było już późne popołudnie, kiedy uporałam się z trzema z czterech zleceń. Byłam głodna i zmęczona. Na szczęście, to już ostatnie miejsce na dzisiaj. Spojrzałam na smsa z adresem i zdziwiłam się. Adres wskazywał stadion Camp Nou. Wzruszyłam ramionami i wsiadłam do auta. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Może trafi mi się coś ciekawszego niż chrzciny, wesele i sesja nowonarodzonego dziecka. Wchodząc na stadion miałam dziwne przeczucia. Zrobiło się chłodniej niż rano i trochę marzłam w moim stroju. Weszłam na stadion, a następnie na murawę, z torbą przewieszoną przez ramię. Rozpuszczone włosy falowały na wietrze. Gdy zbliżyłam się do ławek sędziowskich zobaczyłam piłkarzy. Grali mecz, ale bardziej się bawili niż ciężko trenowali. Przy jednej z ławek stał Gerardo Martino. Na mój widok lekko się uśmiechnął i podszedł do mnie. Uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Ty jesteś pewnie naszym dzisiejszym fotografem? Spodziewałem się raczej mężczyzny, ale to dla mnie i chłopców będzie miła odmiana. Zapraszam. – wskazał boisko gdzie biegali piłkarze.
- A jakie zdjęcia pan sobie życzy? – boże, rozmawiam z trenerem Barcelony. Starałam się zachować pokerową twarz i nie pokazać jak bardzo jest ucieszona ta sytuacją. Widzę drużynę, której kibicuje od małego! Jestem na ich treningu! Nadal nie umiem w to uwierzyć. Może mnie ktoś uszczypnie? – teraz z meczu, każdego z osobna, grupowe?
- Wszystkie. Liczę na twoje pomysły i doświadczenie. Zostawię, więc to w twoich rękach. – kiwnęłam głową i wyjęłam mój sprzęt. Zaczęłam iść za bramkami, wkoło boiska, aby z każdej strony uchwycić grających. Robiąc zdjęcia wygłupiającym się Valdesowi i Daniemu, nie zauważyłam, że w moją stronę leci piłka. Poczułam ból w okolicach prawej łopatki i upadlam. Dobrze, że zasłoniłam aparat i ten nie ucierpiał. Zaklęłam cicho, a po chwili poczułam jak silne dłonie chwytają mnie za ramiona i podnoszą do pozycji stojącej. Już chciałam krzyknąć na tego kogoś i zapytać gdzie ma oczy, gdy zobaczyłam, kto to jest. Moje serce zrobiło fikołka w powietrzu. Przede mną stał sam Cesc Fabregas. Nie umiałam złapać tchu, a serce biło się w mojej piersi jak uwięziony ptak.
- Bardzo przepraszam, nie chciałem trafić w ciebie. – miał przepraszający wyraz twarzy. – Nic ci nie jest?
- Nie. – wreszcie udało mi się wykrztusić. – Na szczęście wszystko ok, tylko łopatka trochę boli.
- To wszystko przez wygłupy z Pique. – pokręcił głową. – Mogę ci to jakoś wynagrodzić,..
- Catherina. Catherina Jurado. – podałam mu rękę. Uśmiechnął się.
- Catherino. Ładne imię. Nawet wiem, co by cie uszczęśliwiło, poczekaj tutaj. – to mówiąc pobiegł do szatni. Z daleka zobaczyłam Gerarda Pique, który pomachał przepraszająco. Uśmiechnęłam się na znak, że wybaczam. Napastnik nie wracał, więc dalej robiłam zdjęcia. Widząc aparat, cała drużyna zaczęła robić głupie miny i głupieć jeszcze bardziej niż wcześniej. Zaczęłam się śmiać. Ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
- Zgadnij, kto to. – ten seksowny głos poznałabym wszędzie. Jego dotyk sprawił, że po moim ciele przeszły ciarki.
- Mój niedoszły wybawiciel? – ręce zniknęły, a przed sobą ujrzałam czarnowłosego. Uśmiechnął się, a ja się rozpływałam.
- Zgadłaś. No, więc mam coś dla ciebie. Mam nadzieje, że to zrekompensuje ci obolałą łopatkę. – podał mi pudełko rozmiaru A4. – Ale otwórz je w domu. – uśmiechnął się łobuzersko i nawet nie wiem, kiedy pocałował mnie w policzek. – Muszę wracać do gry. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy, Catherino. – pobiegł do reszty, a ja stałam sparaliżowana. Cesc Fabregas właśnie pocałował mnie w policzek i dał mi prezent! W ciągu trzech dni znam piłkarzy, których uwielbiam i cenię. Jak to się dzieje? Spojrzałam na zegarek. Było już po dwudziestej, a chciałam jeszcze wpaść do Blanci. Zapakowałam aparat i biorąc paczkę, pożegnałam się z trenerem, pomachałam piłkarzom i wyszłam ze stadionu.  Wsiadłam do samochodu i siedziałam tak z jakieś pięć minut nim udało mi się dojść do siebie. Czułam się jak w jakimś śnie. Ruszyłam i po niecałych piętnastu minutach parkowałam pod rezydencją Camposów. Musiałam opowiedzieć przyjaciółce o tym zwariowanym dniu. Oby było takich więcej.




***
Przepraszam za tą notkę. Taka krótka i jakaś nijaka. Ale Następne będą lepsze, obiecuje! Całusy :)

6 komentarzy:

  1. Hmm jak kocha to czeka nawet tyle godzin :) ale to piękne, ale teraz będzie miała dylemat czy pozwolić się poznać Ramosowi czy będzie wolała coś z jej wielbicielem Cesciem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuu, ona to ma szczęście kurde! Sama tak chcę ;x Pierw Nando, Ramos,a teraz Cesc i cała Barcelona. <3 Tylko którego wybierze?
    Pisz! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow od Cesca dostać z piłki to czysta przyjemność hahahahah xD
    Dobra, wiem to musiało boleć no ale...
    I Ramos *_* Awwww <3
    Już się nie mogę doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo kolorowo :DDD ciekawe jak długo :P
    Blanca z Nandooo <33333 aaaaaaaaaaaaaaah *___*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałabyś nic przeciwko wycofaniu tego weryfikatora: "Udowodnij, ze nie jesteś robotem" czy jakoś tak? to bardzo usprawni komentowanie :) A jest co komentować... Robi się coraz ciekawiej :D Fajny wątek z oberwaniem piłką, ale za to od jakiego przystojniaka ;) Z pewnością dzięki temu aż tak nie bolało!

    OdpowiedzUsuń
  6. OO poznała Cesca i Pique czyli Fabrique xD nie no oni są najlepesi xD
    ~ the_cisza

    OdpowiedzUsuń